Oto cudowny lek, panaceum na wszystko, niemal cudowne zioło znalezione w wysokich Andach.
Jej wysokość witamina C.
Ma zapobiegać przeziębieniom, zwalczać je, podnosić odporność. Swoją popularność zawdzięcza Linusowi Paulingowi, laureatowi Nagrody Nobla w dziedzinie chemii, który w latach 70. XX wieku uważał, że witamina C jest środkiem ku lepszemu zdrowiu i dłuższemu życiu. Badania kliniczne nie potwierdziły tego twierdzenia.
Nieuzasadnione nadzieje daje także reklama rutinoscorbinu i scorbolamidu, a także uderzeniowych dawek witaminy C. Wszystkie te preparaty prezentowane są jako likwidujące przeziębienie, tymczasem łagodzą tylko objawy. Nie ma żadnych badań klinicznych potwierdzających reklamowaną skuteczność – podkreśla dr Józef Meszaros w tygodniku “Przegląd”.
Do silnych emocji odwołuje się inna reklama Rutinoscorbinu; do uczuć macierzyńskich oraz związanych z dbałością o dom i rodzinę. Mama trojaczków w okresie przeziębień używa Rutinoscorbinu, żeby zabezpieczyć się przed chorobami. Czyli profilaktycznie, nie jako lek.
Bohaterce reklamy Rutinoscrobin “poleciła mama, babcia, wszystkie kobiety, które tylko musiały dbać o własne dzieci”. Rutinoscorbin nigdy jej nie zawiódł.
Czy może być coś bardziej godnego zaufania niż tradycja przekazywana przez pokolenia? Czy może być coś bardziej sprawdzonego niż doświadczenie innych kobiet?
Czy to dowodzi słuszności wyboru i działania leku?
Także wiara czyni cuda.
Czytaj też: