Dieta 5:2 weszła w fazę krytyczną, bo marchewka k… skropiona sokiem z cytryny na śniadanie to już gruba przesada. Sam nie wiem, jak przeżyłem czwartek, ale teraz wierzę, że pan Szpilman, ten z “Pianisty”, mógł przeżywać katusze. Pewnie mniejsze przeżywał Spielberg, gdy podliczał wpływy z filmu. Ale do rzeczy.
Śniadanie w wersji przed przygotowaniem |
To ma być śniadanie? Tak. To niestety prawda. |
Jadłospis tego dnia przedstawiał się następująco:
Śniadanie
200g startej marchewki skropionej cytryną
II śniadanie
300g sałaty zielonej: rukola, zielony ogórek, papryka, natka pietruszki, pomidory suszone w oleju, ser feta, łyżeczka oleju z suszonych pomidorów,
Obiadokolacja:
300g kuleczek z mięsa mielonego (50% piersi indyka, 50% piersi kurczaka), doprawionych natką pietruszki, czerwoną czubrycą, pieprzem, 2 ogórki korniszony
Od osiemnastej męczył mnie straaaaaszny głód. Marzyłem o kebabie, Big Macu, KFC, a przynajmniej pół kilogramie michałków. Najśmieszniejsze jest to, że następnego dnia w piątek do jedenastej nie chciało mi się jeść.
We wtorek 15 marca poznamy pierwsze, choć niekoniecznie pierwszoplanowe efekty diety, mianowicie jej wpływ na moją wagę.