Ekościema, czyli mity o zdrowej żywności

Marcin Rotkiewicz naruszył świętość. W tekście “Ekościema” (“Polityka”, nr 29, 17.07-23.07.2013 r.) postawił pytanie, czy żywność ekologiczna rzeczywiście jest zdrowa. A jeśli jest, co to właściwie oznacza “zdrowa”?
I pisze. W 2000 r. opublikowano bardzo ważną pracę dwojga uczonych z University of California (…) Można w niej przeczytać, że człowiek zjada w żywności ok 5-10 tys. naturalnych pestycydów, które rośliny same wytwarzają, by bronić się przed atakującymi je organizmami. Zatem spośród wszystkich pestycydów spożywanych przez człowieka 99,99 proc. ma naturalne pochodzenie. O ile jednak te sztuczne są dość dobrze przebadane, o tyle o roślinnych wiemy niewiele. Na gryzoniach sprawdzono zaledwie mniej niż 100 naturalnych pestycydów pod katem rakotwórczości dużych dawek. I okazało się, że połowa z nich wywołuje nowotwory.
Czy to oznacza, że jadalne rośliny sa rakotwórcze? Nie, ale pokazuje absurdalność naszej antychemicznej histerii. Bo skupiając uwagę wyłącznie na zawartości syntetycznych środków ochrony roślin, obawiamy się zaledwie 0,01 proc. obecnych w żywności pestycydów! Tymczasem 71 proc. syntetycznych pestycydów ma mniejszą toksyczność niż wanilia, a 97 proc. mniejszą niż kofeina czy aspiryna.

Zdrowa żywność nie jest zdrowa

W 2012 r. głośno było o pracy uczonych ze Stanford University, którzy wzięli pod lupę 237 publikacji porównujących skład produktów eko i konwencjonalnych oraz analizujących wpływ tych pierwszych na zdrowie ludzi. Żywność eko i konwencjonalna z punktu widzenia wpływu na zdrowie ludzi niczym się nie różnią.

Udostępnij →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *