Dziennik z diety 5:2 wraz z przepisami, część IV

Nie lubię poniedziałku. Po weekendowej wyżerce (pyszne ciasto drożdżowe z kruszonką) i popuszczaniu pasa ciężko przechodzi się do kolejnego etapu diety, tym bardziej że dzisiejsze menu już od rana nie nastrajało zbyt optymistyczne.
Śniadanie
10.00 – 175 g serka wiejskiego lekkiego z rzodkiewką było dość obrzydliwe. W białym płynie serwatkowym pływały skrawki serka z rzodkiewką. Na bezrybiu i rak ryba.

Drugie śniadanie
13.00 – Potem było już tylko gorzej. Czułem się jak królik miniaturka, wcinając 300g surówki z kapusty pekińskiej.

Obiadokolacja
18.00 – Już o 13.15 po zjedzeniu porcji surowizny czułem głód, więc do domu gnałem na skrzydłach i pod prąd, byleby coś tylko zjeść. 150g ryżu czerwonego z 200g mieszanki chińskiej celebrowałem jak najlepsze danie z restauracji po kuchenych rewolucjach Gesslerowej. Przeżuwałem, przeżuwałem, byleby tylko dobrze wypełnić żołądek. Wyobrażałem sobie, że to żurek z białą kiełbasą. Nie udało się.

Jestem głodny, ale ponoć dzięki tej diecie będę żył 100 lat. Z tym optymistycznym przesłaniem rozstaję się z wami do czwartku.

Cofnij się na start i zobacz, o co chodzi w diecie 5:2

Udostępnij →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *