Magda Gessler bez mydła

Magda Gessler w wywiadzie sprzed tygodnia dla “Gazety Wyborczej”, o którym pisałem, pochwaliła się, że odróżnia, czy kotlet został rozbity na desce drewnianej czy plastikowej. W dzisiejszej “Wyborczej” Krystyna Naszkowska rozbija na prawdziwej desce wiedzę Gesslerowej o rynku spożywczym w Polsce. Rozbija, i to bez mydła, więc mydła nie czuć.
“- Jaką wieprzowinę je pan na co dzień?” – pyta nagle Magda Gessler Grzegorza Sroczyńskiego (dziennikarza, który przeprowadzał wywiad – J.P.)
– “No, polską.
– Guzik. Chińską, bo naszą wywozi się na Zachód”.

To, pisze Naszkowska, rewelacja, która nijak ma się do rzeczywistości. Wieprzowiny znacznie więcej importujemy, niż eksportujemy. Sprowadzamy ją z Niemiec i Danii, bo tam jest taniej. Z Chin na pewno nie – bo jest zakaz importu wieprzowiny z Państwa Środka. Okazuje się, że podobnie zielonego pojęcia Magda Gessler nie ma o rynku wołowiny.

Naszkowska tak kończy swój komentarz: “Skoro o rynku rolno-spożywczym i zasadach ekonomii Magda Gessler wypowiada się tak autorytatywnie, opowiadając bajki, zaczęłam inaczej patrzeć na jej opowieści kulinarne”.

No, właśnie. Przyjdzie restauratorka z ekipą “Kuchenne rewolucje” pokrzyczy, poustawia, poprzeklina, malować ściany każe, do szmaty na zmywaku zapędza, na bazar prowadzi. I już restauracja jak nowa, już w ostatnich minutach programu tłumy walą. Światła gasną, Magda Gessler odjeżdża, życie wraca do normy. Show wcale nie musi trwać dalej.

Udostępnij →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *